Tak wiem, już macie dość tych historycznych wyczynów. Sam mam ich po dziurki w nosie, ale pamiętnik nie wybacza. Pamiętnik musi zostać uzupełniony. Obiecuję, że następny wpis będzie świeżynką z przed tygodnia. Również nie mogę się doczekać i zacieram zniecierpliwione ręce.
Czupel. Wzniesienie, które bardzo ładnie widzę każdego ranka będąc w Wiśle. Po wielu latach obserwacji postanowiłem sprawdzić jak ten temat wygląda pod względem narciarskim. Nie napotkałem wielu przeszkód w drodze na szczyt, aczkolwiek płot postawiony tuż za wyciągiem „Nowa Osada” mógłby zniknąć. Kogoś na prawdę poniosło. Z tego, co zauważyłem wszyscy turyści i narciarze szturmują posesję na wprost nie zważając na bardzo dobitną barierę ochronną. Jeden z tych przykładów, że człowiek lubi komfort i zawsze przytnie na skróty, jeśli jest tylko taka możliwość. Jeżeli jej nie ma to sobie z całą pewnością taką stworzy. Dobrze, że nie ma psów.
Może się wydawać, że w lutym 2013 zima była sroga, ale to tylko złudzenie. Była dokładnie taka, jakiej nie chcemy. Po prostu ten dzień był wyjątkowo słoneczny, a nowa warstwa śniegu głębokości 4 cm osiadła na starej pokrywie i udawała zajebisty opad. W wolnym tłumaczeniu: nurkowanie w puchu było mocno ograniczone i niebezpieczne!
Niemniej jednak ta wycieczka doładowała mi baterię. Sam zjazd. Bez rewelacji, choć jest jedna ciekawa linia lekkim trawersem w bukowym lesie. Może jeszcze kiedyś ją uskutecznię. Tymczasem popatrzcie jak wygląda iluzja super zimy!