Szok! Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN to czysty freeskiing?!

Nie wiem czy macie świadomość tego, iż Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN z całego serca wspiera i promuje freeskiing, a w szczególności freeride?! Instytucja ta robi to świadomie i bez żadnych skrupułów.  Brzmi dziwnie i zaskakująco, ale fakty są bezlitosne.

20160118_155840

Problem w tym, że cała miłość do tych nowoczesnych i szalenie popularnych dyscyplin narciarstwa ograniczyła się wyłącznie do..wydania kalendarza z modnymi zdjęciami. Tym samym po raz kolejny freeskiing stał się ofiarą mało autentycznej propagandy, której przekaz wyraźnie wskazuje na fakt, że SITN oraz jego działalność jest zjawiskowo młodzieżowa oraz zawsze na czasie. Niestety z moich informacji wynika, że rzeczywistość nie wygląda tak kolorowo.

Prawda, że wyjątkowy? Ach, jaki ten SITN jest trendi, aż się wierzyć nie chce! Dodam tylko, że żadne zdjęcie nie jest podpisane. Nie ma ani nazwiska fotografa, nie wiadomo też czyj wizerunek został wykorzystywany. A na zdjęciach śmiga m.in. Chris Benchetler.

Z drugiej strony medalu zawsze to jakaś promocja narciarstwa wolnego. Nie da się tego ukryć. Chylę czoła i dziękuję. Jednak mimo wszystko patrząc na to kuriozalne wydawnictwo na twarzy zawsze pojawia się mały, szyderczy uśmiech. Można również odnieść wrażenie, że instytucja ta wstydzi się swojego prawdziwego wizerunku. Żal nieświadomych odbiorców.

„Safe snow sports with PZN Insructors”

instruktor-sitn

Czy SITN trochę nie przesadził? Czy podniesienie statusu wizerunku za pomocą taniej „jazdy” na freeskiing’u jest fair? Z całą pewnością każdy powinien odpowiedzieć sobie sam na te proste pytania.

Moim zdaniem tego typu komercyjne inicjatywy z freeskiing’iem w tle to zwykłe fałszerstwo i brak kreatywnego pomysłu na określenia własnego wizerunku. Zazwyczaj tego typu marki nie mają zielonego pojęcia, z czym się konfrontują i w żaden sposób nie wspierają tych dyscyplin, ale kto bogatemu zabroni. Jednym z najlepszych przykładów tego typu marketingowej biedy jest kampania marki 4F, która chyba nie ma pojęcia, że jej kolekcje są najczęściej noszone przez dresiarzy i raczej już tak pozostanie. Nawet najpiękniejsze zdjęcia i próba zmiany wizerunku poprzez prezentację wycieczki skitour’owej tego nie zmieni. Jesteście bez szans według mojej skromnej opinii.

4f-zal

Jedni powiedzą, że to mój ból dupy, że powinien wziąć „Niepierdol” w podwójnej dawce i nie przejmować się tym szajsem, gdyż to zwykły markjeting w wydaniu Disco Polo i za rok w kalendarzach lub na plakatach popularnych firm i marek zagości saneczkarstwo freetyle’owe czy też inna hulajnoga. Być może tak jest, być może powinienem to olać ciepłym moczem i spuścić na to wodę klozetową. Jednak razi mnie fakt kradzieży, zawłaszczenia wartości mi bardzo bliskich przez ludzi, którym jest obojętny los freeskiing’u i wykorzystują go z premedytacją i  często całkowicie nielegalnie. Zupełnie jak jakąś sezonową dziwkę.

Beskidzki Szykret Szrot | Marzec | 2015

Na fali popularności szikret szrotów prezentuję mój własny, a w zasadzie nasz własny. Jako, że jest to tajemnica to już nic więcej się nie dowiecie. Koniec kropka. Miejscówka jest tak tajna, że nie wie o niej nawet sam Bóg, mimo że pytał Diabła..

Poniżej kilka zdjęć na wieczorną łamigłówkę. Możecie korzystać z telefonu do przyjaciela oraz znajomych zgromadzonych na Naszej Klasie. Powodzenia!


Jeśli nadal macie zawias umysłowy to poniżej kilka prostych podpowiedzi od Łojka. Jednak, jeżeli dotarliście tutaj to znaczy, że miejsce to pozostanie dla was na zawsze swojego rodzaju utopią. Trudno, taki wasz los];>

Mizerny Stożek | Styczeń | 2013

Szesnasty stycznia 2013 nie różnił się za bardzo od 2 stycznia 2015. Pogoda była prawie taka sama. Temperatura powyżej zera, śnieg w trakcie przeobrażenia (i jak zwykle obrażony na całą Polskę) i chyba nawet jakiś lekki deszczyk poszedł z oblaka, czyli w sumie była jedna różnica. Ponieważ dzisiejsza ulewa pasowała bardziej do Londynu i nie nastrajała do pozytywnego myślenia, ale pamiętajmy, że jak mróz zabetonuje tyle wody to stworzy się elegancki podkład, na którym będzie można wybić wszystkie zęby.

Tamtego dnia, dwa lata temu szukaliśmy puchu, ale nasze wysiłki zakończyły się bez efektu. Za mało, za mało i jeszcze raz za mało. Puchu jest zawsze mało!

DSC_0116_Hagrid

Mieliśmy szczęście spotkać Człowieka Meduzę w stroju wyścigowym, a także znaleźć super nową miejscówkę do zjazdu. Wiedza o nowych możliwościach terenowych została w późniejszym czasie bezlitośnie i bardzo przyjemnie wykorzystana. Reasumując, każdy dzień na nartach przynosi coś dobrego. Nawet, jeśli z pozoru nie należy do tych najbardziej głębokich.

Jeżeli chodzi o inne „głębokie” akcenty tej wycieczki to Łojek chciał mnie zgwałcić. Próba ta zakończyła się naciągnięciem pachwiny. Świnia jedna.