A właściwie z Hali Bieguńskiej, gdyż Mirek miał awarię foki i nie byliśmy w stanie desantować Hali Lipowskiej, gdzie znajduje się fajny spot do zjazdu. Mimo to oddaliśmy dwie frywolne linie pełne finezyjnych skrętów.
Raportujemy, iż:
Zasięg śniegu
Można już foczyć spod kościoła w Ujsołach.
Hale
Rześki puch miejscami do wysokości kolana.
Podkład wystarczający.
Mimo słońca poziom wypizgu z kosmosu.
Śpieszcie się, bo Janusze na skuterach nie próżnują.
Las
Z pozoru wydaje się, że już można kąsać, ale niestety to tylko złudzenie. Nawet w najwyższych partiach od razu cioramy o gałęzie i pniaki. Spotkanie z kamieniem czy innym głazem jest tylko i wyłącznie kwestią osobistego szczęścia.
Reasumując potrzebny jeszcze jeden solidny opad, gdyż aktualnie w rachubę wchodzi miły spacer plus ewentualna kaskaderka leśna. Byle do puchu!
Jest na świecie kilka takich rzeczy, mówiąc ściślej produktów, które za życia stały się legendarne. Każdy użytkownik, który miał z nimi styczność zawsze uroni łezkę w oku na samą myśl o ich użytkowaniu. W przypadku narciarstwa freeride’owego takim wynalazkiem jest z całą pewnością Alpine Trekker wymyślony i skonstruowany przez firmę BCA.
Jednak legendy jak to legendy, potrafią żyć długo, ale w końcu muszą zakończyć swój błyskotliwy żywot. Popularny „Trekker” wychował i wyedukował niezliczone zastępy świetnych freerider’ów. Zgubili oni mnóstwo śrubek, złapali kilometry luzów i już mogłoby się wydawać, że to „dziadostwo” może zostać przetopione na krawędzie do snowboard’ów, aż tu nagle..
Boom! Giray Dadali (brat Ahmeta) i Chris Trunek (!?) postanowili wskrzesić dziadka do życia, a przy okazji założyli mu kilka bajpasów i usunęli kilka genetycznych wad. Nowy trekker zwie się Daymaker Alpine Adapter i kosztuje 279$ (1080 zł), czyli prawie trzy razy więcej niż jego pierwowzór.
Co ulepszono w porównaniu do protoplasty?
Brak bocznego luzu, przynajmniej na początku. Ciekawe jak po 5 km?
Bardziej anatomiczny i głębszy wykrok, aczkolwiek nadal ciągniemy metalową płytkę z tylnym zaczepem. Różnica polega na tym, iż środek ciężkości, którym operowaliśmy za pomocą „palców” u stóp został przeniesiony lekko do tyłu. Ponoć wygodniej i efektywniej?!
Lżejsze i zbudowane z lepszych części – stal nierdzewna 302SS
Jednego, czego nie pokazano dokładnie na wideo i nie zostało opisane to stopniowanie kąta nachylenia, ale uruchamia się je za pomocą tej szarej płytki. Nawet widać na jednym ujęciu jak zasuwa po trawie i poniżej na grafikach oraz zdjęciu.
Czy wskrzeszanie trupa to dobry pomysł? Czy jest to w ogóle dobry interes? Głównym argumentem, jaki stawiają konstruktorzy to niskie stanie, aczkolwiek nie ma takiego standardowego wiązania, które przebija „niskość stania” w wiązaniach pin’owych. Drugi sztandarowy argument to niższa cena w porównaniu z systemem Tech. Tutaj postawimy kurtynę milczenia. Reszta argumentów, które można znaleźć na stronie Daymaker.com jest równie naciągana, a już bez wątpienia ten slogan – „Most Game-Changing Innovation to Ergonomics in Alpine Touring Since the Walk-Mode Boot„. Może z 10 lat temu chłopaki.
Można też natrafić na tego typu „pyskówki” – „Our patent pending 4-Bar Tech hinge creates a dramatically more ergonomic stepping motion that is impossible to achieve with all other touring systems on the market, even expensive specialized pin system„. Pamiętać należy, że w USA wszystkie chwyty reklamowe są dozwolone, niestety.
Niestety dla Giray’a i Chris’s technologia wiązań Tech jest aktualnie w największym rozkwicie w historii narciarstwa i zapewne jej ekspansja jak i ciągły rozwój nie będą miały ochoty na hamowanie. Mimo to życzę powodzenia, przynajmniej na rynku Amerykańskim, bo widać, że jest zajawka w tym garażu!
*Jeśli ktoś interesuje się tego typu Gear Porn’em to warto sprawdzić takie cuda jak MFDoraz Cast Touring
W końcu przyjechały! Czekałem od dawna z wypiekami na twarzy. Pierwsze testy już w tym tygodniu. Aż mnie ciarki przechodzą jak na nie patrzę. Przepiękna narta. Na żywo wygląda jak Miss Boliwii ’98. Muszę przyznać, że ładniejszych desek nie miałem..
Narty o skitour’owej wadze i mocno freeride’owym zacięciu – Volkl VTA88 Lite
Po wcześniejszych przygodach z tzw. „lekkim zestawem” (78mm), w który wyposażyłem się w zeszłym sezonie stwierdzam, iż narty o tej szerokości nadają się jedynie do biegania po boiskach, a mówiąc dosadniej paliłbym nimi w piecu. Nie ma się, co oszukiwać. Szerokość i rocker robią doskonałą robotę. Dokładając do tego niską wagę otrzymujemy nartę kompletną, czyli taką, która pozwala maksymalnie cieszyć się ze zjazdu – w puchu i nie tylko – przy zachowaniu poprawnej techniki zjazdowej. Tego właśnie oczekuję od tych deseczek i ich właściwości – 88mm/1020g.
Bo liczy się frajda, a nie jazda na piętach, prawda? 🙂
Charakterystyka
Długość: 170
Waga: 1020 g
Konstrukcja: Hybrydowa (drewno/kompozyty/karbon)
Ślizg: P-Tex 4500
Rocker: Tip
Promień skrętu: 18.9 m
Do zestawu dorzuciłem sobie wiązania Marker Kingpin 10, ale najciekawszym dodatkiem okazują się moherowe, klejowe foki o bardzo ciekawej geometrii. Producent zapewnia, że są super lekkie, super przyczepne i super szybkie. Na pierwszy rzut oka takie też się wydają, ale będąc sprawiedliwym należy zweryfikować te rewelacje w terenie.
Niestety to zdjęcie nie pokazuje prawie nic, dlatego postaram się o bardziej fachowe z pola walki. Będzie ślizgane!