April Powder – Tatra Mtns. | Kwiecień | 2012

Ok, stoimy aktualnie (ja i wy) przed trzecią próbą reaktywacji bloga. Miejmy nadzieję, że do trzech razy sztuka i już więcej prób nie będzie.

Jak możecie zauważyć troszkę się tutaj pozmieniało i zapewne wykonam jeszcze pewne ruchy hakerskie, aby jeszcze bardziej uatrakcyjnić to miejsce. Mam nadzieję, że Wy również łykniecie przynętę. Będziecie intensywnie i masowo udostępniać każde jego (bloga) pierdnięcie.

Jak zwykle trzeba wrzucić trochę staroci, które jeszcze nie miały przyjemności zagościć na łamach Hardkorniedisko. Aczkolwiek w aktualnym okresie oraz poprzez duży sentyment do materiału jest to chyba najbardziej odpowiedni moment.

Ten wpis traktuje o bardzo spontanicznym, dwudniowym wypadzie w Tatry. Historia ma się tak.

Kwiecień 2012. Po ile wtedy mieliśmy lat? Wydawać by się mogło, że już nic nas nie uratuje przed zakończeniem sezonu. Jak zwykle tylko nam się tak wydawało. Zbliżał się pierwszy kwietnia, ale nikomu nie było do żartów. Zima chciała powrócić. Drogowcy całego kraju oraz „Warszawscy kierowcy” zadrżeli z niepokoju. Jeden telefon od Naczelnego Freeride’owego Meteorologa Kraju (Bolo) i już rezerwowaliśmy miejsca w przedziale Only Bussines u lokalnego przewoźnika, firmy Szwagropol.

Kolejne dwa dni upłynęły nam bardzo miło. Codziennie rano oraz w ciągu dnia, a także wieczorem sypało niemiłosiernie, a temperatura nie pozwalała by puch zamienił się coś, czego wszyscy nie lubimy. Bawiliśmy się kompleksowo. W trakcie jazdy na nartach oraz po jej zakończeniu. Po zakończeniu we wiadomy, popularny schroniskowy sposób. Niektórzy bezczelnie nadużyli gościnności tego przybytku. Mówiąc bardzo delikatnie. Jednak nic dziwnego, gdyż ekipa była najbardziej zacna z możliwych. Poza tym udało się strzelić słodkie zdjęcie z Markiem Abmą (przynajmniej wtedy tak myśleliśmy).